Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Kraków 1984
Oprawa: miękka
Liczba
stron: 375
Przekład: Bolesław Leśmian, Stanisław Wyrzykowski
Przekład: Bolesław Leśmian, Stanisław Wyrzykowski
ISBN: 83-08-00991-3
Od dawna przymierzałam się do tej pozycji. Sięgnęłam po nią w końcu, ponieważ szykował się wyjazd. Pomyślałam, że nie zdążę przeczytać całej powieści, a nie lubię dłuższych przerw, więc zbiór opowiadań wydawał się znakomitym pomysłem. Zaczęłam. Przeczytała pięć znakomitych opowiadań, zaczęłam szóste. Wyjechałam i... to szóste nie przypadło mi do gustu na tyle, że powróciłam do niego dopiero po około pięciu miesiącach! Przemęczyłam je. Cztery kolejne okazały się dobre. Natrafiłam następnie na trzy znakomite, wyśmienite i wybitne kryminały, które po prostu urzekły mnie całkowicie. Kolejne trzy były ciekawe. Trzy następne – kompletnie nie przypadły ni do gustu, by ostatecznie dwa na deser okazały się świetne. Taki skrót, zanim zacznę szczegółowiej. Pozycja bez wątpienia warta przeczytania, choć nie wszystkie opowiadania trzymają wysoki poziom.
Dlaczego w ogóle Edgar Allan Poe? Chyba najlepiej odpowie na to pytanie Bolesław Leśmian, który z resztą przetłumaczył większość opowiadań zawartych w tym zbiorze. Mówił on, że opowiadania E. A. Poe to "szaleńcze
uprawdopodobnienie zaledwo pochwytnych wizji, w których gorączkowa
równoległość snów i ocknień przetapia atrybuty rzeczywistości w tęczę
marzeń. Marzenie graniczy z rzeczywistością, rzeczywistość z marzeniem.
Zresztą – różnica pomiędzy nimi znika radośnie w chwili, gdy je
pochłania wiecznie zagadkowa a niepodzielna całość". Czy to nie wyśmienita rekomendacja?
Nie, nie będę tym razem streszczała każdego opowiadania po kolei, ponieważ w tej książce znajduje się ich aż...21! Zachwyciły mnie opowiadania "William Wilson", "Owalny portret" (choć domyśliłam się zakończenia, co jest oczywiście wynikiem tego, że od napisania tych opowiadań minęło już niemal dwieście lat, w którym to okresie wiele się zdarzyło, a człowiek wiele już przeczytał i zobaczył...),"Berenice", "Hop-Frog" i "Diabeł na wieży". Najbardziej jednak podobały mi się historie kryminalne – "Zabójstwo przy Rue Morgue", "Tajemnica Marii Roget" oraz "Skradziony list". Są wyśmienite, przenikliwe i tajemnicze. Trzymają w napięciu i nie można się od nich oderwać. Rozwiązania zagadek są natomiast nie do przewidzenia, czyli dokładnie to, czego można oczekiwać po genialnych opowiadaniach z tego gatunku.
Nie spodobały mi się w szczególności opowiadania "Rękopis znaleziony w butli", "Król Dżumiec" oraz "Maska śmierci szkarłatnej".
Świat, do którego wprowadza nas Poe w swojej prozie pełen jest okultyzmu, sennych majaków, halucynacji, obłędu, szaleństwa. Nie brakuje w nim również śmierci – straszliwej, niewyjaśnionej, trudnej, wynikającej z nadprzyrodzonych okoliczności. To świat metafizyczny, w którym wszystko może się zdarzyć, a nawet najczarniejsze wizje mogą być przyprawione szczyptą nieco obłędnego humoru. Należy również zwrócić uwagę na bardzo dokładne opisy miejsc i bohaterów, co sprawia, że czujemy się niemal, jakbyśmy byli częścią opowiadań. Jednak trzeba przy czytaniu tego zbioru uważać. Wystarczy czasami na chwilę uciec myślami w innym od wskazanego przez autora kierunku i już... klops. Łatwo się zagubić i trzeba wracać do wcześniejszych akapitów, by odnaleźć zagubiony wątek. Jest to z pewnością spowodowane trudnym, choć przepięknym, językiem.
Nie spodobały mi się w szczególności opowiadania "Rękopis znaleziony w butli", "Król Dżumiec" oraz "Maska śmierci szkarłatnej".
Świat, do którego wprowadza nas Poe w swojej prozie pełen jest okultyzmu, sennych majaków, halucynacji, obłędu, szaleństwa. Nie brakuje w nim również śmierci – straszliwej, niewyjaśnionej, trudnej, wynikającej z nadprzyrodzonych okoliczności. To świat metafizyczny, w którym wszystko może się zdarzyć, a nawet najczarniejsze wizje mogą być przyprawione szczyptą nieco obłędnego humoru. Należy również zwrócić uwagę na bardzo dokładne opisy miejsc i bohaterów, co sprawia, że czujemy się niemal, jakbyśmy byli częścią opowiadań. Jednak trzeba przy czytaniu tego zbioru uważać. Wystarczy czasami na chwilę uciec myślami w innym od wskazanego przez autora kierunku i już... klops. Łatwo się zagubić i trzeba wracać do wcześniejszych akapitów, by odnaleźć zagubiony wątek. Jest to z pewnością spowodowane trudnym, choć przepięknym, językiem.
Choć jego utwory nie należą do łatwych, urzekają językiem i pomysłowością Tak, tak – wiem, że językiem to tu naprawdę urzekają tłumacze, ale przecież bez autora by nie podołali.Wspaniale czyta się – choć z początku trochę trudno – tłumaczenie zarówno Leśmiana (z 1913) i Wyrzykowskiego (z 1956). Kusi jednak, by zapoznać się z jakimś nowszym,sprawdzić, jak sobie z tymi nieprzeciętnymi dziełami poradzili współcześni tłumacze.
Książka ma ciekawą okładkę, choć teraz już takich sie nie robi. Mi sie jednak podoba znacznie bardziej od tych współczsnych. Ma "ten" klimat.
Jeśli zaś chodzi o korektę, to muszę przyznać, że naprawdę bardzo dobrze się spisała. Nie często zdarza się trzymać w rękach tak dobrze zredagowaną pozycję.
Książka ma ciekawą okładkę, choć teraz już takich sie nie robi. Mi sie jednak podoba znacznie bardziej od tych współczsnych. Ma "ten" klimat.
Jeśli zaś chodzi o korektę, to muszę przyznać, że naprawdę bardzo dobrze się spisała. Nie często zdarza się trzymać w rękach tak dobrze zredagowaną pozycję.