Ustroń 2014
1 tom serii
Oprawa: miękka
Liczba stron:315
ISBN: 978-83-64523-04-5
Wiecie już być może, że historia jest moją wielką pasją i odwzajemnioną miłością. Jak każdy chyba lubię sobie również gdybać. Co by było, gdyby... Chyba między innymi dlatego tak cenię sobie prozę Pilipiuka – ponieważ nie boi się gdybania.
Historia alternatywna zaliczana jest dzisiaj do gatunku fantastyki i chyba słusznie. Choć przyznać trzeba, że czasami napisanie takiej opowieści może się okazać trudniejsze niż "po prostu" opisanie tego, co rzeczywiście miało miejsce. Doskonała znajomość sytuacji społeczno-politycznej, możliwości poszczególnych stron konfliktu (bo najczęściej mamy z nim, w mniejszym czy większym stopniu, do czynienia), wybujała wyobraźnia, która jednak tkwi w realiach. Oto cechy, którymi musi się charakteryzować autor zasiadający do pracy nad historią alternatywną. Szczególnie, jeśli zamierza wywrócić do góry nogami nie jeden kraj, ale właściwie całą planetę. Czy Piotr Langenfeld jest takim autorem i czy jego "Czerwona ofensywa" rozpoczyna udany cykl? Przekonajcie się.
W naszej prawdziwej Polsce data 8 maja, o dziwo, nie odbija się szerokim echem. Owszem, niby wszyscy wiedzą, że zakończono działania wojenne w Europie, że II wojna światowa się skończyła. Jednak zdecydowanie wolimy świętować odzyskanie niepodległości po zaborach oraz opłakiwać rocznicę ataku hitlerowskich Niemiec na Polskę, niż ich pokonanie. Tak więc dzień ten nie różni się specjalnie od innych, choć był dniem zwycięstwa nad okrutnym totalitaryzmem. Być może tak niechętnie o nim mówimy, bo wiemy, że dla Polski i Polaków okupacja się tak do końca nie skończyła? Że zostaliśmy poniekąd sprzedani Stalinowi? A co gdyby... Gdybyśmy mieli szansę na dalszą, otwartą walkę z Sowietami? I to jeszcze z pomocą zachodnich sojuszników? Ciekawe... Czytając "Czerwoną ofensywę", zastanawiałam się, czy Autor bardziej chciał wyeksponować realną groźbę czerwonej rewolucji w Europie Zachodniej, czy właśnie szansę na to, by Polacy nie musieli przeżywać PRLu.
Otóż w świecie, który wykreował Langenfeld wojna skończyła się tylko pozornie. Choć Alianci balują, opijają swe zwycięstwo i zaczynają czuć pierwszy oddech pokoju... Stalin nie śpi. Planuje inwazję, o jakiej świat nie słyszał. Prawdziwy Blietzkrieg w wydaniu sowieckim. Zainstalowani dawno szpiedzy, plan, który musi się powieść, a przede wszystkim element zaskoczenia – one mają zagwarantować Dobremu wujkowi Stalinowi szybkie zwycięstwo, a Europie przynieść "dary" komunizmu. Nikt nie chce słuchać Polaków, którzy donoszą, że w ZSRR "coś się dzieje". Coś niepokojącego. Kto by słuchał Andersa, kiedy wiadomo, że czuje niechęć do sojuszników, że cały czas stara się odzyskać Polskę, że nie godzi się na jałtańskie ustalenia, że nie chce, by biały orzeł w koronie został zastąpiony sierpem i młotem?
Zaskoczenie i kompletny brak przygotowania – oto odpowiedź wolnej, Zachodniej Europy na atak ze strony nie tak dawnych sojuszników. Sowiety prą do przodu, na zachód, na zachód, na Ren, za Ren, dalej, przed siebie. Grabiąc, paląc, nie biorąc jeńców, pozostawiając po sobie łzy i zgliszcza. Źli Sowieci. Jak ich pokonać, gdy brak broni i ludzi, bo przecież tylu posłano do walki z Japonią, by i USA mogły odetchnąć? Pada nawet propozycja, by uzbroić Niemców!
Atak Armii Czerwonej poprzedzić mają natarcia Ludowego Wojska Polskiego. Wszak w razie porażki (w konkretnej potyczce, bo nikt nie zakłada porażki totalnej, możliwe jest tylko zwycięstwo), zginą najpierw Polacy. Po co od razu słać na front towarzyszy-Rosjan? Polacy stają więc po dwu stronach frontu – część z nich w LWP, część wśród zachodnich wojsk. Przyjdzie im dokonać niełatwego wyboru. Na kogo postawią i dlaczego? Jak na tym wyjdą?
Nie wiem, czy takie było założenie Autora, czy tak po prostu wyszło – trzeba przyznać, że zabieg okazał się ciekawy, acz nie do końca przekonujący. Powieści na kanwie historycznej zazwyczaj opowiadają losy bohatera, bądź bohaterów wykreowanych. Mniejsze bądź większe znaczenie mają wówczas postaci historyczne i w różnym stopniu są przedstawione. Langenfeld natomiast rewelacyjnie oddał takie osoby jak Truman, Anders, Montgomery, Eisenhower, czy Patton. Napięcie w czasie ich rozmów jest niesamowite. Gorzej natomiast poradził sobie z tymi, którzy mieli chyba w założeniu popychać akcję do przodu. Postaci te są jakby jednowymiarowe. Wiadomo, że Polak będzie dobry, Sowiet zły, Polak honorowy, Rusek zapity itd. Bohaterami nie wstrząsają żadne osobiste potyczki z przeszłości. Czegoś brakuje. Żaden nie zapada specjalnie w pamięć.
Powieść nadrabia bardzo w płaszczyźnie opisów walk i broni. Autor rzeczywiście odrobił zadanie domowe z historii. Zresztą nie powinno to dziwić, kiedy zapozna się z jego dotychczasowym dorobkiem. Opisy bitew trzymają w napięciu, niemalże słychać armatnie wystrzały, niemal czuć w ustach słonawy posmak krwi. W uszach dudni, w nos wdziera się dym. Olbrzymi plus.
Powieść chyba ma leczyć nasze narodowe kompleksy. Czy to źle? Niekoniecznie. Zależy od tego, czego poszukujecie w lekturze. Zresztą tak naprawdę trudno oceniać całość, kiedy... jest to dopiero początek. Może w drugim tomie Langenfeld zwrócił większą uwagę na bohaterów, którzy chyba mają być pierwszoplanowymi postaciami.
Odpowiadając na zadane na początku pytanie: Langenfeld świetnie poradził sobie z fabułą i ukazaniem żywych postaci historycznych. Dobrze poszło mu z wprowadzeniem spisku, mocną stroną powieści są sceny batalistyczne i drobiazgowy opis broni. Gorzej, niestety, jest z głównymi bohaterami, wśród których ze świecą szukać prawdziwego człowieka, w którego żyłach płynie krew, który nie jest biały albo czarny (czy w tym przypadku... czerwony).
Książka jest bardzo ładnie wydana, choć kilka błędów znalazłam. Na szczęście nie psuły nadto przyjemności z lektury. Czy polecam? Owszem. Sama zaś wkrótce sięgam po drugi tom, który leży już na półce i czeka na swą kolej.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu WARBOOK
Książka przeczytana w ramach Wyzwania
Książka przeczytana w ramach Wyzwania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz