Wydawnictwo: Filia
Poznań 2014
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 375
ISBN: 978-83-7988-248-9
To moje trzecie w ostatnim półroczu spotkanie z prozą Krystyny Mirek i nie potrafię powiedzieć, które z nich było najprzyjemniejsze. Każde wnosi do życia trochę radości, trochę smutku, sporo dojrzałych uwag na temat świata i przemyśleń, którymi zdecydowanie warto się zainteresować. Do tego jeszcze wartka akcja, wspaniale stworzeni bohaterowie i piękny język, którym posługuje się Autorka. Jej kolejna powieść to rzeczywiście prawdziwy podarunek.
Niestandardowo zacznę dzisiaj od okładki, ponieważ całkowicie mnie urzekła. Owszem, to, co jesteście w stanie zobaczyć jest ładne. I ja taką okładkę widziałam choćby na fanpage;u Autorki. Ładna, jak na Filię przystało. Romantyczna i radosna – idealnie pasująca do twórczości Krystyny Mirek. Kiedy jednak książkę wyjęłam z paczki i mogłam się jej przyjrzeć na żywo... na mojej buzi pojawił się banan, w nozdrza uderzył zapach piernika, a w uszach usłyszałam dźwięk dzwoneczków z zaprzęgu Świętego Mikołaja. Sezon przedbożonarodzeniowy uważam zatem za oficjalnie otwarty. Co mnie tak urzekło? Musicie zobaczyć sami, gdyż nie da się tego opisać słowami, ani oddać na fotografii. Naprawdę olbrzymi plus za okładkę.
"Podarunek" to nie tylko świetny prezent pod choinkę. To również – i przede wszystkim – bardzo udana, ciepła, pełna miłości powieść, nad którą uśmiechniecie się wiele razy, a kilkukrotnie uronicie też łzy. Jak w prawdziwym życiu, które bywa słodkie i słone zarazem.
Marta wydaje się być szczęściarą. Ma męża, dwójkę dzieci, dobrą pracę. Teściowa-hetera to niezbyt udany "bonus" w małżeństwie, ale wszystko można przetrwać. Tak przynajmniej jej życie wygląda z zewnątrz. W rzeczywistości nie jest szczęśliwa. Mąż stał się ostatnio oziębłym Obcym Człowiekiem, z którym nie da się rozmawiać, który zobojętniał tak na żonę, jak i na dzieci. Te natomiast wchodzą w okres pierwszych buntów i przestają już przypominać te słodkie aniołki, które jeszcze nie tak dawno tuliła do serca i woziła w wózeczku. Na domiar złego ta nieszczęsna teściowa-hetera. Marcie marzą się prawdziwe Święta Bożego Narodzenia. W rodzinnej atmosferze, z uśmiechami na twarzach, w pachnącym domu, w którym wszystko będzie przygotowane tak, jak ona zaplanuje. Nie teściowa, ale ona, Marta. Dość ma już tych smutnych posiłków z matką swego męża, która co i rusz wyrzuca jej, że coś zrobiła źle, że coś jej nie wyszło, że sobie nie radzi. Niestety, samotna starsza pani nie daje za wygraną. Marta ma dość. Skoro mąż przedkłada matkę ponad żonę, to... niech zamieszka z matką. Wypędzenie Krzysztofa z domu w wigilijny wieczór zdaje się być początkiem końca, a jednak... staje się początkiem czegoś nowego i zupełnie niespodziewanego. Rzucone do gwiazd życzenie zostanie spełnione w zupełnie inny sposób, niż Marta mogłaby to sobie wyobrazić. Przyniesie zaskoczenie dla wszystkich, choć życie nie będzie usłane różami. Stara prawda mówi, że małżeństwo to ciągła praca dwojga ludzi, nawet jeśli mężczyzna świeci jedynie "światłem odbitym" swej żony.
"Podarunek" jednak to nie tylko opowieść o Marcie. Spotkacie tu również Kaję, która marzy o radosnym, pełnym adrenaliny życiu bez zobowiązań, o niezależności finansowej i przystojnych mężczyznach. Wszak należy się to osobie, która skończyła studia i pracuje, czyż nie? Niestety... tonie w długach, nie potrafi oszczędzać, a na domiar złego właśnie zostaje sama. To się nazywa Boże Narodzenie!
Jeśli myślicie, że to powieść o zawiedzionych kobiecych marzeniach i poszukiwaniu idealnego mężczyzny, mylicie się. "Podarunkowi" daleko do klasyki Harlequinów. To mądra historia kilku osób, które na ten sam problem patrzą z różnych perspektyw. Bo czy na pewno Marta jest taka nieszczęśliwa, a jej mąż taki oziębły? Czy na pewno Eleonora,znienawidzona teściowa Marty, to taka wiedźma? I czy rzeczywiście wszystko w życiu Kaja przelicza na pieniądze?
Krystyna Mirek stawia bardzo celne diagnozy całemu społeczeństwu oraz wskazuje na to, dokąd zmierzamy i robi to w charakterystyczny dla siebie sposób. Szuka rozwiązań, nie narzeka, nie chowa głowy w piasek. W końcu szczęście można znaleźć tuż za rogiem, tylko... trzeba umieć szukać i chcieć je znaleźć. Tak naprawdę chcieć, wiedząc, że łączy się to często z postawieniem całego życia do góry nogami i pewnym poświęceniem. Szczęście jest wszędzie, ale nie rozdają go za darmo. Trzeba za nie zapłacić.Cena bywa gorzka, ale nagroda jest zawsze słodka. Przekonajcie się sami.
Krystyna Mirek wysoko plasuje się wśród współczesnych autorek. Bardzo ją polubiłam za jej "Szczęście all inclusive" i "Pojedynek". Teraz upewniłam się, że nie był to przypadek i Autorka utrzymuje wysoki poziom. Bardzo cieszy mnie, że są osoby, które z takim optymizmem potrafią napisać naprawę dobrą jakościowo i językowo powieść. Dodatkowo Filia postarała się o rzetelną korektę i redakcję. Znalazłam jedynie dwie literówki na prawie 400 stron, czyli dobry wynik. Nic dodać, nic ując – polecam zakupić i przeczytać. A gdy już będziecie zakopani w kocyk, z książką w ręku i parującą herbatką na stole... zwróćcie w czasie lektury uwagę na pewną tajemniczą babcinke, która potrafi nieźle zamieszać w cudzym życiu i być swego rodzaju Świętym Mikołajem. Przyjemnej lektury, Kochani.
Autorka udzieliła mi wywiadu:
Książka przeczytana w ramach Projektu:
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
Sama również posiadam tę pozycję jednak czeka ona na swoją kolej. Książkę dostałam jako prezent od wydawnictwa Filia. Jednak nawał pracy i obowiązkowych egzemplarzy przytłacza.
OdpowiedzUsuńJednak miałam przyjemność czytać inną pozycję z tego wydawnictwa i zgodzę się z tym, że robią cudne okładki. Za to m.in ich kocham. Ponadto wydają nietuzinkowe książki. Które aż chce się przywitać na swojej półce.
Za pewne jak tylko uporam się z tym co muszę sięgnę po tę pozycję. Przyznam się bez bicia, że to będzie moja pierwsza pozycja tej autorki. Mam nadzieję, że nie i ostatnia. Czytając twoją recenzję mam wrażenie, że się nie zawiodę.
Święta są coraz bliżej więc pewnie dzięki niej będę miała okazję wczuć się bardziej w bożonarodzeniowy klimat.
Chętnie bym podarowała Podarunek komuś jako prezent skoro się tak świetnie zapowiada. Jednak w mojej rodzinie jedynie ja i siostra czytamy książki ( siostra ma dostęp do mojej biblioteczki więc dublowanie egzemplarzy w naszym przypadku nie ma sensu)
Zatem na koniec dodam, że nie mogę się doczekać kiedy w końcu sięgnę po 400 stron tej niesamowitej historii :)
Tak, "Podarunek" K. Mirek to idealny świąteczny podarunek :D
OdpowiedzUsuń