Gdańsk 2014
Oprawa: twarda
Liczba stron: 287
Tytuł oryginału: Danzig 1930-1945: Das Ende einer Freien Stadt
Przekład (z niemieckiego): Jerzy Warzyniec Sawicki
ISBN:978-83-63709-72-3
Dieter Schenk jest postacią co najmniej interesującą. Przez lata pracował w niemieckim wymiarze sprawiedliwości, następnie działał przy Amnesty International. Porzucił pracę w Federalnej Policji Kryminalnej Niemiec, ponieważ nie potrafił pogodzić się z jej podejściem do praw człowieka. Od dwudziestu lat prowadzi badania nad działaniami narodowych socjalistów w Polsce, w szczególności zaś w Gdańsku, którego jest honorowym obywatelem. Wydał już kilka książek na ten temat, a najnowsza z nich – jak sam zaznacza we wstępie – ma być ilustrowanym przewodnikiem po Gdańsku w czasach, gdy powiewały nad nim flagi ze swastyką. Cokolwiek by o książce nie powiedzieć, trzeba przyznać, że jako taki "ilustrowany przewodnik" sprawdza się znakomicie i jest naprawdę godna tego, by się z nią dobrze zapoznać.
Dlaczego taka cezura czasowa? Ponieważ, jak wskazuje Autor, w owym czasie właśnie narodowi socjaliści odgrywali na terenie Wolnego Miasta Gdańska znaczącą rolę. Nie od roku 1933, nie od roku 1939, ale już wcześniej. Dlaczego tylko do 1945? Co do tego nie potrafię odnaleźć przekonującego wyjaśnienia, szczególnie, że książka obejmuje (w skrócie, ale jednak) również późniejsze lata i kończy się na roku 2013 (wówczas została wydana w oryginale).
Gdańsk, miasto nad Motławą, kojarzące się z portem i wybuchem II wojny światowej (choć dziś już wiadomo, że pierwszy niemiecki atak miał miejsce w Wieluniu). Obrona Westerplatte i Poczty Polskiej. Strajki na Wybrzeżu i powstanie "Solidarności". Tak właśnie widziałam dotąd Gdańsk. Gdzieś tam jeszcze pojawiało się mgliste wspomnienie Żurawia i fontanny z Neptunem. Polskie miasto, które otrzymało pierwsze hitlerowskie ciosy. Polskie morze. I niby gdzieś tam w świadomości zawsze było to Wolne Miasto Gdańsk i powstająca wówczas Gdynia. Wolne Miasto Gdańsk, które Hitler postanowił odebrać Polsce. Cóż, ignorancja ludzka nie zna granic. Bo jakież ono było wówczas polskie? I wcale nie chcę w tej chwili wchodzić w dywagacje na temat tego, komu się bardziej należało. Chodzi mi jedynie o zwrócenie uwagi na to, na co wskazuje Schenk – zdecydowana większość gdańszczan była Niemcami i zdecydowana ich większość chciała przyłączenia Gdańska do Rzeszy, a nie do Polski.
W taki sposób właśnie książka ta zmienia perspektywę. Możecie teraz powiedzieć, że jestem niedouczona. Cóż, historia zawsze była moją wielką pasją i miłością i pilnie się jej uczyłam, jednak nikt nigdy nie zwrócił mojej uwagi na fakt, że Wolne Miasto Gdańsk było w rzeczywistości zdecydowanie bardziej niemieckie niż polskie. A mając świadomość, jak było, zupełnie inaczej spojrzałam na wiele spraw i z innym podejściem czytałam dalej książkę Schenka.
"Gdańsk 1930-1945..." podzielił Autor na pięć części plus suplement. W pierwszej opisuje obszernie sytuację panującą w latach 30. XX wieku, poprzedzając ją oczywiście skrótowo wydarzeniami z lat 1914-1930, kiedy to, na mocy traktatu wersalskiego, powstało w ogóle Wolne Miasto Gdańsk. Następnie przechodzi do września 1939 i walk o Westerplatte i Pocztę Polską. Wspomina tu również o tak mało dzisiaj znanym wydarzeniu, jak "krwawa niedziela" w Bydgoszczy, które miało usprawiedliwiać mordy na cywilnej ludności polskiej jeszcze przez długie lata.
W trzeciej części Autor skupia się na sytuacji w Reichsgau Danzig-Westpreussen, czyli w Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Wschodnie. Duży nacisk kładzie na postać gauleitera Alberta Forstera, który jest poniekąd jednym z "głównych bohaterów" (czy też antybohaterów) tej książki od samego jej początku, czyli od roku 1930 (kiedy to przybył do Gdańska).
Kończąc opowieść o Gdańsku, nad którym powiewały flagi ze swastyką, Schenk opowiada o zdobyciu miasta przez wojska alianckie, w zdecydowanej większości sowieckie. Dalej, w ostatniej części, omawia kwestie wypędzenia Niemców, procesów Forstera i Greisera, by pokrótce streścić dalsze losy – polskiego już – Gdańska. Końcówka zdaje się zbyteczna, choć, gdy wziąć pod uwagę, że książka została napisana chyba raczej dla czytelnika niemieckiego, może okazać się bardzo przydatna.
W suplemencie możecie znaleźć mnóstwo przypisów i dość wyczerpującą, zdaje się, bibliografię. Do tego oczywiście źródła ilustracji. O tych ostatnich warto jeszcze dokładniej napisać. "Gdańsk 1930-1945..." można właściwie nazwać albumem o Wolnym Mieście Gdańsku. W niektórych momentach zastanawiałam się, czy fotografie są ilustracją do tekstu, czy może jest odwrotnie. Szata graficzna polskiego wydania wzorowana jest co prawda na wydaniu oryginalnym, poszerzona została jednak o liczne zdjęcia pochodzące ze zbiorów polskiego wydawcy.
Czy książkę tę można i należy traktować jako pozycję naukową? Myślę, że spokojnie tak. Choć nie z rozumieniu nudnych wywodów i zasypania czytelnika datami i nazwiskami. Naukowość naukowością, książka Schenka pozostaje jednak przede wszystkim barwną (choć biało-czarną) ilustracją Gdańska w latach 30. i 40. XX wieku.
Dużym plusem są również częste przypisy tłumacza, który wskazuje nam nazwy ulic i placów, o których mowa – dzięki temu czytelnik może dokładnie zapoznać się z topografią miasta i wydarzeń, trzymając w ręku współczesną mapę, czy nawet, podróżując po Gdańsku (jeśli ktoś chciałby jako przewodnik nieść tę ciężką księgę w twardej oprawie).
Znalazłam w całej książce jedynie dwa błędy, uważam więc, że korekta spisała się bardzo dobrze.
Książka w polskim wydaniu ukazała się pod patronatem honorowym Prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza, Poczty Polskiej oraz Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku.
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości portalu Sztukater
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
http://dzosefinn.blogspot.com/2014/12/2-przeczytam-tyle-ile-mam-wzrostu.html
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
Czasem czytając recenzję historycznej książki myślę, że jest na prawdę ciekawa, ale z doświadczenia wiem, że niestety nie dam rady przez nią przebrnąć :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzje-rose.blogspot.com/
Nie do końca jest to książka historyczna. Jak napisałam w recenzji - bardziej ilustrowany przewodnik po mieście i jego historii. Barwny, choć fotografie są, oczywiście, czarno-białe. Tekst jest chyba jednak bardziej uzupełnieniem do nich. Zdarza się i tak, że sa 4-5 stron, na których jedynym tekstem są podpisy pod fotografiami. Ale jest i tak, że są 2-3 bite strony tekstu (w dwóch kolumnach), a książka jest dużych rozmiarów. Musiałabyś zapoznać się w jakiejś księgarni.
OdpowiedzUsuń