Kraków 2014
Oprawa: miękka
Liczba stron: 245
ISBN:978-83-7595-865-2
Znakomita
i nietuzinkowa, napisana inteligentnie i błyskotliwie. Tyle by mogło
wystarczyć, ale oczywiście nie wystarcza, ponieważ książka Belli Szwarcman-Czarnoty
to coś znacznie więcej.
Od
lat interesuję się Pismem Świętym i zaglądam do różnych opracowań. Biorę nawet
udział w Kursie biblijnym. Przyznać jednak muszę, że jak dotąd nie spotkałam
się z tak dogłębną analizą zapisów ksiąg Starego Testamentu. Może właśnie tego
potrzebowałam – spojrzenia na nie okiem Żyda, a właściwie Żydówki. Bo
spojrzenie kobiety zawsze jest trochę inne od spojrzenia mężczyzny. I punkt
widzenia Żyda zawsze będzie trochę inny niż punkt widzenia
chrześcijanina.
Co
ciekawe, książka ta powstała w wyniku... zebrania komentarzy na blogu Autorki.
Przez okrągły rok Bella Szwarcman-Czarnota publikowała wpisy dotyczące czytań
przypadającym na dany tydzień żydowskiego roku. W ten oto sposób otrzymujemy
żywe i bieżące komentarze do Tory. Na deser zaś umieszczono niektóre z głosów,
które ukazały się na blogu pod poszczególnymi wpisami Autorki.
Torę
przez tysiąclecia czytali i komentowali mężczyźni. Było to zarówno ich prawem,
jak i obowiązkiem. Przez większość istnienia judaizmu, kobiety nie mogły jednak
studiować Pięcioksięgu. I nie, nie zmieniło się to nagle we wspaniałym XX
wieku. Ani w okrutnym XX wieku. W ogóle nie w XX wieku. Już wcześniej pojawiały
się wybitne kobiety, które nie tylko Torę znały, ale... ośmielały się ją
komentować. Dzisiaj takich kobiet jest więcej i nie muszą się już z tym kryć.
Ich komentarze są czytane i szanowane, a niektóre z pewnością, jak te Autorki
książki, również wybitne.
Dogłębna
analiza tekstu, sięganie do źródeł (po hebrajsku) i tłumaczenie znaczenia słów użytych
w pismach spisanych w starożytności są wielkim plusem te publikacji. Do tego
dochodzi jeszcze bardzo przystępny język. Przyznam, że zszokował mnie wiek
Autorki, która w tym roku będzie obchodzić siedemdziesiąte urodziny. Byłam
niemalże przekonana, że jest to kobieta niewiele starsza ode mnie. Zupełnie nie
odczuwałam różnicy wieku w czasie tej lektury. Jak natomiast podsumował to mój
Małżonek – każdy może pisać dobrego bloga.
W
książce Autorka zawarła 49 czytań przypadających na rok. Trzy z nich zostały
połączone (prawidłowo powinny być 52 czytania), co było wynikiem jakichś
"zawirowań kalendarza" – nie do końca to zrozumiałam, ale z pewnością
chodziło o różnice między kalendarzem żydowskim, a
"ogólnoświatowym".
W
swoich komentarzach do czytań Bella Szwarcman-Czarnota skupia się wszak w dużej
mierze na miejscu i znaczeniu kobiet w Torze, nie można jednak powiedzieć, że
tylko na tym. Analizuje całe czytanie, choć oczywiście zwraca szczególną uwagę
na występujące w nim kobiety, a nawet na te, które w nich nie występują.
Próbuje przy tym wyjaśnić, jakie znaczenie miał (i ma dzisiaj) taki, a nie inny
zapis w Księgach.
Odwołując
się do dawnych zwyczajów, wskazuje czytelnikowi, skąd wzięły się określone
sytuacje, nakazy i zakazy. Swoje rozważania podpiera licznymi midraszami
znanych i cenionych komentatorów. Co ciekawe, w części, w której umieszczono
komentarze zawarte na jej blogu, często głos zabierają chrześcijanie. Posługują
się zapisami Biblii (Warszawskiej, Warszawsko-Praskiej, Tysiąclecia i innymi
wydaniami), próbując porównać je z zapisami w Torze i midraszami.
Dzięki
książce poznacie ciekawe spojrzenie na wiele historii biblijnych. Zaczynając
bowiem od opowieści o powstaniu człowieka i grzechu pierworodnym (widzianym
zupełnie inaczej, niż na co dzień to przyjmujemy), Autorka przeprowadzi nas
kolejno przez historie Noego, Abrahama, Izaaka, Jakuba, Józefa, Mojżesza,
Aarona... I klasycznie, zaczęłam wymieniać mężczyzn, patriarchów, a przecież
mieliśmy mówić o kobietach. O Ewie, o Sarze i Hagar, o żonie Noego i żonie
Lota, o Rebece, o Racheli, o Miriam... Bo to ich losy przede wszystkim śledzi
czytelnik, którego lektura całkowicie pochłonie. Co do tego nie mam bowiem wątpliwości.
Mogłabym tak usiąść w fotelu z gorącą herbatą i czytać od świtu do zmierzchu.
Szkoda, że praca i codzienność wymagają robienia sobie przerw.
Nie
mam absolutnie żadnych negatywnych uwag co do tej publikacji. Książka została
wydana bardzo starannie, na grubym, lekko pożółkłym papierze, dzięki czemu
dobrze się ją czyta przy sztucznym świetle (wiadomo, zimą niedługi dzień).
Błędów nie znalazłam, okładka bardzo mi się spodobała. Po prostu kawał dobrej
wydawniczej roboty. I dobrze – bo szkoda byłoby zepsuć tak wyśmienite i ważne
dzieło jakimiś bublami. Polecam.
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości portalu Sztukater
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
http://dzosefinn.blogspot.com/2014/12/2-przeczytam-tyle-ile-mam-wzrostu.html
Jestem autorka tej ksiazki.Bardzo dziekuje za te, mozna by rzec, entuzjastyczna recenzje. Tylko jedno wzbudzilo moje zdziwienie, mianowicie wypowiedz na temat mojego podeszlego wieku. Czy naprawde wiek wyklucza zywosc umyslu, mozliwosc uczenia sie, czytania i pisania? Zapewniam , ze nie mam poczucia, by mi czegos ubylo, robie to, co lubie, a nie robie tego, czgo nie lubie. A wkrotce, albowiem czas szybko uplywa, przekona sie Pani, ze w srodku czlowiek czuje sie tak samo i z niedowierzaniem mysli o swoim wieku.
OdpowiedzUsuńSkadinad kil i akrotnie, gdy szlam z mezem i trzymalismy sie za rece badz w inny sposob okazywalismy sobie uczucie, slyszalam komentarz, jakie to rozczulajace.W dom y sle:w tym wieku. Bo przeciez mlodzi ludzie nie slysza tego rodzaju uwag.
Starsi ludzie to tez ludzie, a moze nawet bardziej. W naszym spoleczenstwie panuje age'yzm. I czesciej dotyka on kobiety. Jakos nie slyszalam, zeby ktos sie dziwil, ze siedemdziesiecioletni facet pisze, dziala czy nawet zadaje sie z dwudziestoparoletnia kobieta. Albo ze prowadzi bloga. Moja siostra, o pare lat młodsza, prowadzi jeden z najpoczytniejszych blogow obecnie nominowany do tytulu Gwarant kultury. Pozdrawiam i zapraszam w sobote do Arkad Kubickiego, miedzy godz.14 a 15, mizna sie bedzie naocznie przekoac, ze sie jeszcze trzymam:)
Przepraszam najmocniej, jeśli poczuła się Pani urażona. Zupełnie nie taki był zamiar mojego wpisu. Wręcz przeciwnie – jestem pełna podziwu. Sama mam Rodziców w podobnym wieku i po prostu język, jakim się posługują (w mowie, a tym bardziej w piśmie) od razu pozwala stwierdzić, że są "o pokolenie wyżej" ode mnie. Pani natomiast pisze z taką swobodą i bezpośredniością, jakby była moją rówieśniczką. Nie tyle Pani wiek mnie zaskoczył, bo cóż dziwnego w tym, że osoba siedemdziesięcioletnia pisze książki i jest żywotna (moi Rodzice również są), ale właśnie ta swoboda wypowiedzi, która wydawała mi się dotąd raczej charakterystyczna dla mojego pokolenia. To nieszczęsne zdanie, które napisałam w recenzji i do którego się Pani odniosła miało być (w moim zamierzeniu) wyrazem podziwu – jak widać, nie wyszło i powinnam jeszcze popracować nad swoim językiem.
UsuńBardzo dziękuję za uwagę i pozdrawiam. Na Targach niestety się nie pojawię, ponieważ ten weekend obfituje w wiele konkurencyjnych imprez i nie dam rady być wszędzie, gdzie bym chciała. Pozdrawiam serdecznie :)
Nie, nie obrazilo mnie, lecz zdziwilo. Pewnie to kwestia srodowiskowa, ale w naszym otoczeniu jest wiele osob mlodych , starszych i starych, wszyscy sa na Ty i jakos nie widac roznicy pokolen. Przyjaznie sie z mlodszymi ode mnie, a i moja corka nievma problemu z tym, zeby miec kolezenskie relacje ze starszymi osobami. No i dosc
UsuńpOzno zostalam mama, a zccorka mamy zywy kontakt, wiec pewnie to dlatego. Dziekuje za mile slowa i zycze wszystkiego dobrego.