„Klucz z Rosetty” to
powieść amerykańskiego dziennikarza i laureata Nagrody Pulitzera – Williama Dietricha.
Autor jest ponoć (jak głosi notka na okładce) znany polskiemu czytelnikowi dzięki
powieściom „Mur Hadriana” i „Attyla. Bicz Boży”. „Klucz z Rosetty” jest natomiast
swego rodzaju kontynuacją ”Piramid Napoleona”. Mi jednak – przyznać chyba trzeba
ze wstydem – nic to nazwisko nie mówiło, a książkę kupiłam w prezencie Bratu,
ponieważ… okładka zrobiła na mnie piorunująco pozytywne wrażenie. Wszystko
jednak po kolei.
Główny bohater- Ethan
Gage… Amerykanin, poszukiwacz skarbów, hazardzista i ryzykant, który może się
szczycić tym, że jego mentorem był sam Benjamin Franklin. Jakby tego było mało –
wielokrotnie staje oko w oko ze zdobywcą świata – wielkim Napoleonem Bonaparte,
którego pieszczotliwie nazywa Boniem (ja, osobiście, jestem bardzo oddaną fanką
Korsykanina, którego nazywam po postu… Napo). Nie może też w tym równaniu
zabraknąć kobiety… A nawet dwóch. Z jednej strony egipska mistyczna, Astiza,
która wpadła do Nilu i słuch po niej zaginął, co złamało Ethanowi serce. Z
drugiej – skromna i niewinna Miriam, która go zauroczy, mimo bacznie
pilnującego jej cnoty brata, Jerycha. Nie można też zapomnieć o głównym
antagoniście Ethana – hrabim Alessandro Silano. Ani o Nedzie – angielskim marynarzu,
który z zaciekłego wroga staje się najbliższym przyjacielem, ani o Mohammadzie,
sir Sidneyu i… Galeria postaci doprawdy imponująca.
Po nieudanym
poszukiwaniu Księgi Tota w Egipcie, Ethan Gage (nie bez przeszkód, nie bez dorobienia
się sakiewki monet i nowych wrogów) ląduje w Jerozolimie. Poszukiwanie księgi, (która
być może dała Mojżeszowi zdolność czynienia cudów, a templariuszom niezmierzone
bogactwa), pościgi przez pustynię, pojedynki, oblężenie Jaffy i Akki przez
wojska Napoleona, ciągłe zmiany na froncie i w sercu Ethana przeplatają się tu
z chęcią odkrycia tajemnic starożytnych – żydowskiej kabały i egipskich
hieroglifów. Czy odnaleziony w wiosce Rosetta kamień pozwoli hrabiemu Silano i
Napoleonowi zdobyć władzę i nieśmiertelność? Jak to możliwe, że Ethan zawsze
ląduje na czterech łapach, jak kot i która kobieta zostanie przy jego boku?
Fascynujące spekulacje
co do tego, co doprowadziło do władzy starożytnych i templariuszy oraz co tak
naprawdę doprowadziło do przejęcia przez Napoleona władzy we Francji i objęcia
urzędu pierwszego konsula. Świetny pomysł. Ładnie napisana historia, a jednak…
Kiedy czytałam – całkiem wciągała i była naprawdę interesująca. Kiedy jednak
choć na chwilę odkładałam – nie miałam ochoty już do niej wracać. Nie porywa. Nie
spędza snu z powiek. Nie uzależnia, jak narkotyk. Czegoś jej brakuje. Czego?
Nie do końca wiem. Może to kwestia tego, że nie potrafiłam obdarzyć głównego
bohatera żadnymi uczuciami – był mi absolutnie i totalnie obojętny – mimo niemal
450 stronic powieści. Więcej odczuwałam w stosunku do osiołka, na którym próbował
przemierzyć część pustyni. Właściwie żaden bohater nie wywoływał u mnie żadnych
uczuć, nawet Napo…
Jak to Rebis – ładnie,
schludnie, błędów naprawdę zaledwie kilka. Czyta się przyjemnie. Jak już
wspominałam – rewelacyjna okładka. Gratulacje dla pomysłodawcy – pana Zbigniewa
Mielnika (projekt i opracowanie graficzne okładki oraz ilustracja na niej).
Pięknie się prezentuje.
Co do samego autora –
nie wiem, czy jeszcze wrócę do jego utworów, choć przyznaję, że kusi „Attyla.
Bicz Boży”. Może nie powinnam się zniechęcać. W końcu nagrody otrzymał, a „Klucz
z Rosetty” może po prostu jest jego najsłabszą powieścią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz