Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Poznań 2015
Opraca: twarda
Liczba stron: 28
Ilustracje: Andrzej Graniak
ISBN: 978-83-7785-566-9
W 1926 roku Artur Oppman (pseudonim Or-Ot) napisał wierszowaną historię Polski. Kolejne wydanie "Abecadła wolnych dzieci" pojawiło się właśnie na rynku. Czy młodopolska poezja jest w stanie nadal zauroczyć i przekazać ważne, patriotyczne wartości? Jak odbiera współczesny czytelnik tę wierszowaną historię, w której – z logicznych powodów – ani słowem nie wspomina się o bohaterach walczących o Westerplatte i Monte Cassino?
Jako dorosły człowiek i dosyć dojrzały czytelnik przyznaję, że "Abecadło..." zrobiło na mnie wrażenie. Nie potrafię powiedzieć, jak będą je odbierać dzieci, choć myślę, że niedługie wiersze powinny im się spodobać. Zarówno młode pokolenie, jak i czytelnicy starsi docenią rytmikę i przyjemny ton poezji Oppmana. Niebagatelną rolę odgrywa również aspekt edukacyjny, który był przecież głównym powodem do stworzenia tego niedużego "elementarza o polskich dziejach". Na stronach "Abecadła..." przewiną się m.in. król Władysław Łokietek, Napoleon Bonaparte, książę Józef Poniatowski, Jan Henryk Dąbrowski. Są też wiersze o ułanach, o polskim Białym Orle i o bitwie pod Racławicami. Jakby tego było mało, nawet o Raszynie Oppman wspomina (pod literą J, sprawdźcie sami). Przyznam bez bicia, że choć historia jest moją pasją od małego, to znalazłam w "Abecadle..." fragmenty, które wzbudziły we mnie zainteresowanie. Zanim zacznę czytać te wiersze dzieciom, najpierw dokładnie się im przyjrzę i uzupełnię swoją wiedzę, szczególnie że Poeta przynajmniej raz doradza, by dopytać o szczegóły historyczne... mamę.
Każdy wiersz ma trochę inną rytmikę, choć wszystkie są czterozwrotkowcami. Spodobała mi się ta różnorodność. Dzięki niej nie ma monotonności, a to jest dość istotne, jeśli zamierza się z tą książką zapoznawać dzieci, co przecież jest chyba głównym założeniem.
Przypadła mi do gustu również oprawa graficzna książki. Współczesne ilustracje wykonane przez Andrzeja Graniaka będą znacznie bliższe młodemu pokoleniu niż te wykonane dawniej przez Bogdana Nowakowskiego (choć mam do nich słabość – chyba dlatego, że pamiętam je z z dzieciństwa), co może dodatkowo zachęcić je do lektury i poznawania polskiej historii. Mam tylko jedno zastrzeżenie – dlaczego przy haśle Warszawa przedstawiono koszmarny Stadion Narodowy zamiast choćby Łazienek, czy pomnika Syrenki? Nie pojmę do końca życia.
Książka jest pięknie wydana, w twardej oprawie, na grubym kartach. Naprawdę warto ją mieć i się z nią zapoznać.
Dzisiaj krótko, ponieważ trudno mi napisać więcej o 24-stronicowej pozycji.
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Zysk i S-ka
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
http://dzosefinn.blogspot.com/2014/12/2-przeczytam-tyle-ile-mam-wzrostu.ht
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz