Warszawa 2012
Oprawa: miękka
Liczba stron: 190
ISBN: 978-83-7805-217-3
"Miasto Nieśmiertelnych" to powieść pełna sprzeczności. Pełna różnych plusów i równoważących je minusów. To naprawdę rewelacyjny sposób na opisanie bogów, pokazanie ludzkiej psychiki, która nie jest im obca, a także wytłumaczenie kilku "tajemnic" przyrody. To bardzo ciekawy pomysł, nie najgorsze wykonanie i, niestety, bardzo kiepskie wydanie, a wszystko to ubrane w fantastyczną okładkę, która jest projektem samej Autorki powieści.
Od początku jednak. Sonia Wiśniewska miała pomysł. Pomysł bardzo interesujący. Chciała pokazać nam społeczeństwo bogów. Może trochę na wzór greckiego, czy rzymskiego panteonu, a z drugiej strony, zupełnie inny. Matka Ziemia i Ojciec Niebo stworzyli bogów. dwudziestu synów, dziesięć par bliźniaków, którym nadali imiona. W każdej parze jest bóg z kręgu dobra i bóg z kręgu zła. Każda z par ma imię zaczynające się od tej samej litery. Pomysł zatem ciekawy, ale można się pogubić. Na szczęście Autorka idzie nam z pomocą, tworząc na samym początku listę tych bogów.
Krąg Dobrych
|
Krąg Złych
|
Pan Błyskawic – Silas
|
Pan Błyskawic – Sirous
|
Pan Przyszłości – Lerda
|
Pan Zdrady – Laroshe
|
Pan Swobody – M
|
Pan Ciemności – Marvick
|
Pan Podziemia – Hedyr
|
Pan Władzy – Heron
|
Pan Słońca – Ari-afte
|
Pan Księżyca – Ari-nova
|
Pan Wiatru – Vio
|
Pan Siły – Vallgav
|
Pan Wiedzy – Perseus
|
Pan Nieboskłonu – Patsuba
|
Pan Wojny – Zarza
|
Pan Ognia – ZatNar
|
Pan Natury – Tertter
|
Pan Piekła – Tartar
|
Pan Życia – Xamos
|
Pan Śmierci – Xolt
|
Tak, bez tego się nie da. Sięgałam do tej tabeli co i rusz, przez całą lekturę. Naprawdę trudno wszystkich zapamiętać, szczególnie, że podział nie zawsze jest taki łatwy i logiczny. Najlepszym przykładem jest Patsuba, Pan Nieboskłonu, który należy do kręgu zła, mimo że jest dobry i przez całą akcję powieści dąży do tego, by móc zmienić krąg.
Powiedzmy, że znamy już bohaterów. Na oko, bo tak naprawdę dzień po zakończeniu lektury mam wrażenie, że jeszcze ich do końca nie poznałam. Żałuję, że powieść jest taka króciutka. Chętnie wciągnęłabym się w świat przedstawiony na dłużej. Rzeczywiście bowiem powieść czyta się bardzo szybko i trudno powiedzieć, że nie wciąga. Wręcz zasysa. I choć czyta się również ciężko (o czym za chwilę), to chwila oderwania męczy równie mocno, bo chce się wrócić, już, już, zaraz, natychmiast, żeby dowiedzieć się, jak potoczą się losy bogów.
Fabuła jest naprawdę bardzo ciekawa. Musiałam, z racji tego, że poza czytaniem mam jeszcze rodzinne i towarzyskie życie (pełne różnych obowiązków), przerwać czytanie na kilkanaście godzin. I choć akurat bawiłam się wyśmienicie, spędzając przemiły dzień u znajomych – co jakiś czas wracałam myślami do "Miasta Nieśmiertelnych", a kiedy już przestąpiłam próg domostwa, to nie mogłam się doczekać, by znów otworzyć książkę i kontynuować przerwaną lekturę.
Bogowie Sonii Wiśniewskiej są niczym ludzie – żądni władzy, chluby, poklasku, szacunku. Niektórzy pragną miłości, bliskości, oddania. Inni marzą jedynie o nieograniczonej wolności i spokoju. Każdy z nich jest inny. Jednak przy dwudziestu postaciach i zaledwie 190 stronicach ciężko było ich wszystkich dokładnie scharakteryzować. Nie ułatwiało sprawy podzielenie ich na kręgi, nadanie im imion na te same litery, ani też fakt, że np. w podziemiach zamieszkuje kilku bogów i właściwie nadal nie bardzo wiem, który opiekował się piekłem, który "tylko" podziemiem, a który ciemnością. To jest największy minus powieści pod względem fabularnym. Powieści naprawdę intrygującej, którą można by spokojnie rozwinąć na kolejne dwieście stron. Pamiętajmy jednak, że "Miasto Nieśmiertelnych" to literacki debiut. Ciekawi mnie, co Autorka jeszcze "spłodzi", ponieważ jej wyobraźnia jest bardzo bogata.
Poznajemy bohaterów tuż przed buntem. Kto i przeciwko komu się buntuje? Otóż istnieją przepowiednie, które mówią, że nie wszyscy bogowie są godni tego miana i nie wszyscy powinni przeżyć. Ostatecznie konflikty będzie trzeba rozwiązać siłą. A na czele bogów z Miasta Nieśmiertelnych musi stanąć jeden Pan Błyskawic. Ten pomysł z przepowiednią i widzeniem przyszłości przez Lerdę jest dużym plusem. Buduje napięcie. Bo z jednej strony wszystko już jest wiadome, wszystko przesądzone, a jednak nikt poza Panem Przyszłości nie wie, jak się ten konflikt zakończy.
Plusy powieści? Fabuła, nowe spojrzenie na mitologię. Ciekawy szkic niektórych bohaterów. Prosty język. Przepowiednia budująca napięcie, wartka akcja i fantastyczna okładka.
Minusy? Zbyt wielu bogów o zbyt podobnych imionach, co utrudnia czytanie. Skład, który jest po prostu fatalny. Chyba jeszcze nigdy nie miałam książki tak źle wydanej pod względem graficznym. Straszliwe interlinie, które powodują ból oczu, źle zaznaczone dialogi, które sprawiają, że nieraz nie ma się pojęcia, kto z kim rozmawia, a kiedy do "akcji" wkracza narrator trzecioosobowy. Masakra! No i niestety 190 stron usianych błędami... literówki, przecinki, myślniki. Koszmar. To duża wina redakcji i korekty, trzeba to przyznać. To ich praca, by takie coś do czytelnika nie trafiało. Nie ukrywajmy jednak tego, że brak przecinków i literówki to jednak błędy popełnione zawsze przez autora. Korektor jest po to, by je poprawić, ale popełnił je autor. A w tym wypadku błędów takich jest bardzo dużo.
Plusy powieści? Fabuła, nowe spojrzenie na mitologię. Ciekawy szkic niektórych bohaterów. Prosty język. Przepowiednia budująca napięcie, wartka akcja i fantastyczna okładka.
Minusy? Zbyt wielu bogów o zbyt podobnych imionach, co utrudnia czytanie. Skład, który jest po prostu fatalny. Chyba jeszcze nigdy nie miałam książki tak źle wydanej pod względem graficznym. Straszliwe interlinie, które powodują ból oczu, źle zaznaczone dialogi, które sprawiają, że nieraz nie ma się pojęcia, kto z kim rozmawia, a kiedy do "akcji" wkracza narrator trzecioosobowy. Masakra! No i niestety 190 stron usianych błędami... literówki, przecinki, myślniki. Koszmar. To duża wina redakcji i korekty, trzeba to przyznać. To ich praca, by takie coś do czytelnika nie trafiało. Nie ukrywajmy jednak tego, że brak przecinków i literówki to jednak błędy popełnione zawsze przez autora. Korektor jest po to, by je poprawić, ale popełnił je autor. A w tym wypadku błędów takich jest bardzo dużo.
Czy polecam? Jeśli nie denerwujecie się na zły skład i łamanie tekstu, jeśli nie przeszkadzają Wam literówki, brak przecinków i ogólny chaos wizualny – jak najbardziej. Jeśli to sprawia Wam problemy, zastanówcie się chwilę. Chociaż... fabularnie powieść jest naprawdę bardzo interesująca i właściwie mogę ją polecić, nie czując przy tym większego dyskomfortu. Pamiętajcie jednak, że ostrzegałam perfekcjonistów.
Książka przeczytana w ramach projektu:
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz