Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

poniedziałek, 26 listopada 2012

Bunt w krainie maszyn - Michał Rusinek



Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy „Biblioteka Premjowa”
Kraków 1928
Oprawa: miękka
Liczba stron: 113
ISBN: brak (nadawano książkom wydanym od roku 1966)






Historia szokująca i dająca sporo do myślenia.
Mamy bliżej nieokreśloną przyszłość – z pewnością jest to przyszłość na tyle odległa dla autora, że i dla nas nią pozostaje.
Ludzkość rośnie w siłę, rozmnaża się, powodzi jej się coraz lepiej Jednak skutkiem tego oraz faktu, że już jakiś czas temu wyeliminowano wszelkie wojskowe konflikty – stoi na skraju przepaści. Brakuje pożywienia – ludzi umierają z głodu, a racje żywnościowe są co jakiś czas zmniejszane. Racje? Owszem – ponieważ człowiek przywykł do wygód – nie chodzi, ale wszędzie jeździ (nawet pomiędzy pokojami własnego domu), nie ćwiczy, nie pracuje właściwie fizycznie. Odpoczywa, a jedzenie dostaje, ponieważ mu się ono należy. Wizja piękna, ale jak pokazuje nam Rusinek – zgubna. Człowiek bowiem marnieje w oczach – staje się otyły od braku ruchu, nie rośnie, często po prostu nawet nie jest w stanie się gdzieś przemieścić – nie tylko z powodu nadwagi, czy później braku jedzenia – bariery psychiczne są przecież równie silne.
W czasie obrad Wielkiej Rady Pokoju jeden z delegatów przedstawia szokującą propozycję – należy rozpocząć wojnę, jedynie wojna bowiem jest w stanie wyniszczyć tych, którzy są słabsi, a jednocześnie jest przecież ona motorem postępu. Zdegustowani i absolutnie zszokowani delegaci nie chcą nawet słuchać tej przemowy. Znajduje się jednak człowiek, który twierdzi, że dzięki jego wynalazkowi uda się wyeliminować wszystkie problemy, które trawią rodzaj ludzki.
Mitra – genialny naukowiec, które jakiś czas temu uznano z wariata przedstawia więc delegatowi Namiko swój wynalazek i razem postanawiają naprawić świat. Jak? Mordując wszystkich chorych, zniedołężniałych – tak, by po Ziemi chodzili już jedynie ludzie zdrowi. Co ciekawe, sam Mitra jest chory i stanie się jedną z pierwszych ofiar własnych badań.
To historia niesamowita, a jednocześnie bardzo niepokojąca. Wizja przyszłości wcale nie tak fantastyczna – dzisiaj już widzimy, że może się ona dość szybko stać naszą realną przyszłością i to całkiem niedaleką. Przestrzega przed błędami, a także zadaje całe mnóstwo mądrych pytań, których czasem chyba boimy się zadać. Do czego doprowadzi dalszy rozwój techniki i technologii? Co się stanie, kiedy żółta rasa rzeczywiście zacznie zalewać cały świat? Czy cel uświęca środki?
Wątek szpiegowski przeplata się tu z fantastyką, sensacja i romansem, by zakończyć się absolutnie niespodziewanie.
Z pewnością do „Buntu w krainie maszyn” warto zajrzeć, a nawet zaglądać co jakiś czas, by nie zapomnieć tej dystopijnej przypowieści.
Niestety korekta się tu absolutnie nie spisała, co bardzo utrudniało czytanie – błędów jest bez liku, a szkoda, bo język, w którym pisał Rusinek piękny z temi wszelkimi typowo polskiemi zwrotami i fantazyami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz