Warszawa
2011
Oprawa:
miękka
Liczba
stron: 373
Ilustracje:
Rafał Bąk
ISBN:
978-83-61463-02-3
Tym razem zacznę od okładki, ponieważ
trudno przejść obok niej obojętnie. Robi wrażenie tym większe, kiedy się ją dotyka
i pod opuszkami palców wyczuwa delikatne linie pięknego wzoru wisiorka, który
nosi główny bohater powieści. Okładka oczarowała mnie całkowicie, a motyw
naszyjnika zainspirował do stworzenia własnej biżuterii nawiązującej do pomysłu
Autora.
Nie po okładce jednak sądzić należy
książkę, przechodzę więc do treści powieści Rafała Baka, by zakończyć kolejnym
artystycznym akcentem.
Historia zaczyna się dość normalnie. Od
razu poznajemy głównego bohatera, Jana Suma, który jest jednocześnie
pierwszoosobowym narratorem. Całą opowieść poznajemy zatem z jego perspektywy.
Jan jest tatuażystą (choć Autor używa określenia tatuator, które nie przypadło
mi do gustu). Jak każdy człowiek, miewa lepsze i gorsze dni, czasami denerwuje
się na żonę, nieraz wkurzają go klienci, innym razem jest zbyt zmęczony, by
pobawić się z dziećmi. Stara się jednak być jak najlepszym człowiekiem, mężem i
ojcem. W pracy też sobie radzi. Nie tak dawno wraz z całą rodziną wyprowadził
się z Warszawy na cichą wieś, gdzie szukał spokoju i wytchnienia. Jan boryka
się bowiem z jeszcze jednym problemem – jest alkoholikiem. I choć od dawna nie
pije, alkohol wpływał na jego życie wielokrotnie.
Pewnego dnia Jan wybiera się do kościoła
i tam właściwie rozpoczyna się jego wielka przygoda – wędrówka przez Europę i
przez czas. Spotkany w jednej z kościelnych ław anioł poinformuje go bowiem, że
ma do wykonania nie lada misję. Nie od razu wyjawi jej cel, ale obieca Janowi
jedno – że będzie on chroniony, a pomocny mu w tym będzie wisior, którego ma
nigdy nie zdejmować. Tak, ten właśnie, który zdobi okładkę książki.
Jan niespodziewanie przeniesiony zostaje
do średniowiecza, w początki XV stulecia. Ziemiami, które uznaje za czysto
polskie władają Krzyżacy, którzy przygotowują się do zdobycia jeszcze większej
władzy. Jednak nie tylko Zakon jest mu wrogiem. Stawka jest znacznie wyższa, a
poza wspaniałym zakonnym rycerstwem w szranki z Polakiem z XXI wieku i jego
poplecznikami staną wysłannicy szatana. Stoczona zostanie walka, która zaważy
na losach całego świata. Czy Jan wraz z Ramonem, Lamontem i Mikołajem oraz
kilkoma innymi dzielnymi śmiałkami pokona siły zła, przechyli szalę zwycięstwa
na stronę wojsk polsko-litewskich i da szansę na zbawienie upadłym aniołom,
które chcą wrócić na łono Ojca?
Powieść jest napisana bardzo zgrabnie i
wyśmienicie się ją czyta. Interesujący pomysł, wartka akcja, ciekawi
bohaterowie – wszystko to sprawia, że "Ab ovo" jest lekturą wartą
polecenia. Bez wątpienia też Autor przyłożył się do badań nad czasami, które
opisuje – nad strojami, zwyczajami, czy językiem. Choć, niestety, nie udało mu
się uniknąć kilku drobnych pomyłek (jak choćby rozpisywanie się o kiltach,
które pojawiły się dopiero jakieś sto lat później).
Bardzo ciekawa zdaje się w pierwszej
części warstwa językowa powieści. Od razu widać, że rozmówcy pochodzą z różnych
epok, wynikają z tego różne interesujące, a czasami zabawne historie. Później
się to zmienia, a to za sprawą wisiora, który okazuje się również...
urządzeniem tłumaczącym. Nie spodobało mi się to. Kiedy nagle wszyscy zaczęli
mówić do siebie w zrozumiały sposób, a i odbiór wypowiedzi pozostałych poprzez
Jana stał się taki, jakby rozmawiał z nam współczesnymi – historia straciła
sporo uroku i naturalności. Szkoda, bo zapowiadała się językowa perełka.
Bohaterowie przemierzą Europę –
częściowo konno, częściowo na "zaczarowanym"" statku. Napotkają
na swej drodze nowych sprzymierzeńców i wrogów. Nikt nie jest w powieści Bąka biały
ani czarny. Znajdziecie tu wiele odcieni szarości, bo każdy z nas ma w sobie
zalążek dobra i zalążek zła. Nawet anioły.
Jezus umarł na zbawienie ludziom. Czy i upadłe
anioły mają na nie szansę, czy na zawsze już pozostaną z piętnem, które wyryło
się na nich, kiedy postanowiły przystąpić do buntu szatana?
Dzisiejszy świat bardzo różni się od tego,
który znali ludzie średniowiecza. Dało to Autorowi możliwość opisania wielu
dylematów moralnych, które były udziałem Jana. Szczególnie tak różne podejście
do zadawania śmierci ma w tej powieści duże znaczenie i daje do myślenia również
czytelnikowi.
Korekta i redakcja spisały się bardzo
dobrze. Moje odczucia w kwestii okładki już znacie. Zarówno ją, jak i zawarte
wewnątrz książki liczne grafiki stworzone zostały przez samego Rafała Bąka,
możemy więc zobaczyć, jak wyglądają bohaterowie – tacy, jakich on sobie
wyobrażał, kiedy o nich pisał. To ciekawe doświadczenie i naprawdę wyśmienity
pomysł. Na dodatek grafiki są naprawdę rewelacyjne.
Czy mogę się czegoś przyczepić? Owszem.
Denerwowało mnie, że Jan jest tak świetnym znawcą pojęć marynistycznych,
świetnie potrafi z daleka ocenić rodzaj broni, zbroi czy hełmu noszonego przez
średniowiecznego rycerza, a zupełnie nie radzi sobie choćby z prostym
przeliczeniem centymetrów na cale. Jego wiedza była bardzo rozległa, choć nie
została niczym wytłumaczona. Wręcz przeciwnie – można było wnioskować, że o
średniowieczu, uzbrojeniu i statkach Jan wie niewiele, a jednak dokładnie
potrafił opisać je z najdrobniejszymi nawet szczegółami. Bywało to strasznie
irytujące.
Książkę zatem mogę szczerze polecić
każdemu, kto lubi dobrą intrygę i ciekawą przygodę.
Książkę przeczytałam dzięki życzliwości Wydawnictwa Varsovia
Książka przeczytana w ramach Wyzwania:
Rzeczywiście, okładka zwraca uwagę... i klimat pewnie też by mi pasował.
OdpowiedzUsuńZatem nie ma co czekać :) Czytać, czytać, czytać... Naprawdę polecam.
UsuńLubię średniowiecze i cudne okładki. No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak zapolować na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://chcecosznaczyc.blogspot.com/
Zgadzam się. Polowanie czas zacząć :)
Usuń