Zgodnie z obietnicą - pierwsze fragmenty pierwszego tomu mojego "dzieła". Miłego czytania:
Magdalena obudziła się z krzykiem. Kociak zeskoczył z łóżka. Na podłodze leżała, nie wiadomo skąd, czarna koperta z odciśniętymi w czerwonym laku literami „AN". Myślała, że nadal śni, jednak koperta rzeczywiście tam była. Otworzyła ją i przeczytała na głos: "Droga Magdaleno Wiktorio, niestety nie mieliśmy dotychczas okazji się poznać, spotkamy się więc jutro. Do zobaczenia. Alexander".
Zasnęła dopiero o świcie. Kolejny dziwny sen. Obudziła się przerażona. Spojrzała wokoło. Kota nie było. Weszła do kuchni, mając nadzieję, że zwabi go porannym mięskiem. Drzwi kuchenne były delikatnie uchylone.
- Fiodor, kici, kici – zawołała.
Kotek podbiegł w jej stronę. Uśmiechnęła się. „Gdzie byłeś, puchaty milusiński?" – pomyślała dokładnie w chwili, gdy Fiodor rzucił się na nią z pazurami i przeraźliwym warczeniem. Skoczył z taką siłą, że się przewróciła. Uderzyła głową o podłogę. Wszystko zaczęło wirować.
*
Przerażona wbiła paznokcie w satynową pościel. Biel zębów mężczyzny odbijała światło księżyca. "Przecież był ranek, gdzie ja spędziłam cały dzień?” – zastanawiała się. "I kim jest ten mężczyzna? Gdzie w ogóle jestem?”
- Zapraszam na kolację – odezwał się. – Czekam na Ciebie. Obok jest łazienka, jeśli masz ochotę się odświeżyć.
Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Chciała się stąd wydostać. Jak najszybciej, jak najdalej. Może to tyko kolejny sen i zaraz się obudzi.
Gdy po kąpieli postanowiła do niego dołączyć, zastała go w jadalni. Siedział przy długim bukowym stole, suto zastawionym srebrnymi paterami pełnymi jedzenia. Starała się nie pokazywać, jak bardzo niepewnie się czuje, a on zajmował się bardziej swoim talerzem, niż jej osobą. W końcu wytarł usta serwetką i przerwał, przedłużającą się, ciszę.
- Musisz mi pomóc, Magdaleno.
- Nie mam takiego zamiaru.
- Twojemu mężowi mogłoby się to nie spodobać.
- Nikołaj nie żyje – powiedziała, a w kącikach jej oczu dostrzegł łzy.
- Wiem – zawiesił na chwilę głos, – że mój brat nie żyje.
- Brat?! – wykrzyknęła zdziwiona.
*
Michael miał sześć lat. Mieszkał z matką, Sarą i przyrodnim bratem, Paulem. Ojca nie znał i szybko nauczył się o niego nie pytać. Wiedział, że matka dostaje od tego człowieka pieniądze na jego wychowanie, ale nie utrzymują żadnego kontaktu. To wszystko, czego się dowiedział. Uczył się dość dobrze i nie sprawiał większych kłopotów, nie licząc dziwnych napadów, kiedy krzyczał, wił się z bólu lub po prostu mówił, że "coś" widzi.
*
Czyżby sie pomylił? Nie, niemożliwe. Cokolwiek nie miałby powiedzieć o Nikołaju, wiedział, że nie wybrałby na żonę słabej kobiety. Nikołaj wiedział, jakie to ważne. Był lekkoduchem, nie słuchał Rodziny, ale nie ożeniłby się z kimś, kto by się do tego nie nadawał. Miał ją przygotować, ale ktoś się postarał o to, by nie zdążył tego uczynić. Teraz wszystko musiał zostawić w rękach Alexandra.
*
Nikołaj miał brata. Brata, o którym nigdy nie wspominał. Nadal trudno jej było się z tym pogodzić. „Och, Nikołaju, gdybym wiedziała, gdybyś tylko mi powiedział…" – łzy zaczęły spływać Magdalenie po policzkach. Tak bardzo brakowało jej Fiodora. Dostała go od Nikołaja – niedługo po tym, jak zaczęli się spotykać. Czy właściwie kiedykolwiek go poznała? Jak to się stało, że pokochała człowieka, o którym tak niewiele wiedziała?
*
Dzwonek oderwał Sarę od pracy. Zapisała zmiany w projekcie i podeszła do drzwi.
- Dzień dobry. Nazywam się Magdalena Nowicka. Musimy porozmawiać. Chodzi o Michaela – przywitała się młoda kobieta. Wyglądała na trochę spiętą i niepewną.
- Syna nie ma. Kim Pani jest?
- Przysłał mnie Alexander, Alexander Nowicki – na brzmienie tego imienia, Sara aż podskoczyła.
- Nie życzę sobie, żeby pani spotykała się z moim synem. Z żadnym z moich synów! – trzasnęła drzwiami i szybko przekręciła kluczyk w zamku.
Zasnęła dopiero o świcie. Kolejny dziwny sen. Obudziła się przerażona. Spojrzała wokoło. Kota nie było. Weszła do kuchni, mając nadzieję, że zwabi go porannym mięskiem. Drzwi kuchenne były delikatnie uchylone.
- Fiodor, kici, kici – zawołała.
Kotek podbiegł w jej stronę. Uśmiechnęła się. „Gdzie byłeś, puchaty milusiński?" – pomyślała dokładnie w chwili, gdy Fiodor rzucił się na nią z pazurami i przeraźliwym warczeniem. Skoczył z taką siłą, że się przewróciła. Uderzyła głową o podłogę. Wszystko zaczęło wirować.
*
Przerażona wbiła paznokcie w satynową pościel. Biel zębów mężczyzny odbijała światło księżyca. "Przecież był ranek, gdzie ja spędziłam cały dzień?” – zastanawiała się. "I kim jest ten mężczyzna? Gdzie w ogóle jestem?”
- Zapraszam na kolację – odezwał się. – Czekam na Ciebie. Obok jest łazienka, jeśli masz ochotę się odświeżyć.
Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Chciała się stąd wydostać. Jak najszybciej, jak najdalej. Może to tyko kolejny sen i zaraz się obudzi.
Gdy po kąpieli postanowiła do niego dołączyć, zastała go w jadalni. Siedział przy długim bukowym stole, suto zastawionym srebrnymi paterami pełnymi jedzenia. Starała się nie pokazywać, jak bardzo niepewnie się czuje, a on zajmował się bardziej swoim talerzem, niż jej osobą. W końcu wytarł usta serwetką i przerwał, przedłużającą się, ciszę.
- Musisz mi pomóc, Magdaleno.
- Nie mam takiego zamiaru.
- Twojemu mężowi mogłoby się to nie spodobać.
- Nikołaj nie żyje – powiedziała, a w kącikach jej oczu dostrzegł łzy.
- Wiem – zawiesił na chwilę głos, – że mój brat nie żyje.
- Brat?! – wykrzyknęła zdziwiona.
*
Michael miał sześć lat. Mieszkał z matką, Sarą i przyrodnim bratem, Paulem. Ojca nie znał i szybko nauczył się o niego nie pytać. Wiedział, że matka dostaje od tego człowieka pieniądze na jego wychowanie, ale nie utrzymują żadnego kontaktu. To wszystko, czego się dowiedział. Uczył się dość dobrze i nie sprawiał większych kłopotów, nie licząc dziwnych napadów, kiedy krzyczał, wił się z bólu lub po prostu mówił, że "coś" widzi.
*
Czyżby sie pomylił? Nie, niemożliwe. Cokolwiek nie miałby powiedzieć o Nikołaju, wiedział, że nie wybrałby na żonę słabej kobiety. Nikołaj wiedział, jakie to ważne. Był lekkoduchem, nie słuchał Rodziny, ale nie ożeniłby się z kimś, kto by się do tego nie nadawał. Miał ją przygotować, ale ktoś się postarał o to, by nie zdążył tego uczynić. Teraz wszystko musiał zostawić w rękach Alexandra.
*
Nikołaj miał brata. Brata, o którym nigdy nie wspominał. Nadal trudno jej było się z tym pogodzić. „Och, Nikołaju, gdybym wiedziała, gdybyś tylko mi powiedział…" – łzy zaczęły spływać Magdalenie po policzkach. Tak bardzo brakowało jej Fiodora. Dostała go od Nikołaja – niedługo po tym, jak zaczęli się spotykać. Czy właściwie kiedykolwiek go poznała? Jak to się stało, że pokochała człowieka, o którym tak niewiele wiedziała?
*
Dzwonek oderwał Sarę od pracy. Zapisała zmiany w projekcie i podeszła do drzwi.
- Dzień dobry. Nazywam się Magdalena Nowicka. Musimy porozmawiać. Chodzi o Michaela – przywitała się młoda kobieta. Wyglądała na trochę spiętą i niepewną.
- Syna nie ma. Kim Pani jest?
- Przysłał mnie Alexander, Alexander Nowicki – na brzmienie tego imienia, Sara aż podskoczyła.
- Nie życzę sobie, żeby pani spotykała się z moim synem. Z żadnym z moich synów! – trzasnęła drzwiami i szybko przekręciła kluczyk w zamku.
Podziwiam! I trzymam mocno kciuki, żeby książka ta w przyszłości dotarła do jak największej liczby czytelników :)
OdpowiedzUsuń