Fragment mojej recenzji został umieszczony na okładce powieści "Skazaniec. Z bestią w sercu" Krzysztofa Spadło


Moja recenzja została zamieszczona na okładce powieści "Wojownicy. Odwet Wysokiej Gwiazdy" Erin Hunter

Fragment mojej recenzji „Korony śniegu i krwi” został umieszczony na okładce powieści Elżbiety Cherezińskiej – "Niewidzialna korona"

środa, 30 listopada 2011

Saga Wielkich Rodów - Tom 1 - Tryptyk krwi (cz.8)

Knut przyszedł do niego rano, zaraz po śniadaniu. Przyniósł kilka zdjęć i odręcznie skreślony życiorys Nikołaja Nowickiego. Gdy Mike skończył czytać, wiedział już, że jego ojciec ożenił się dwa lata temu z tą kobietą, która wyrwała go z rąk Knuta poprzednim razem i której nie wolno się było do niego zbliżać. Matka pewnie wiedziała, że to żona Nikołaja i dlatego nie chciała, żeby z nią rozmawiał. Tylko czego ona od niego chciała? Wydawała się miła, ale z tego, co mówił Knut, była wariatką i chciała go porwać. Właściwie, co zrobił Knut, jak nie porwał go właśnie? Obiecał co prawda, że pozwoli mu wrócić do domu, jak tylko opowie mu wszystko o ojcu. Wysłucha teraz uważnie tej historii, a później wróci do mamy. Biedna, na pewno się o niego martwi. Ciekawe, jak bardzo Paul się cieszy, że jego brat gdzieś zaginął?
*
- Co Nikołaj pani o nas powiedział? – zapytała Sara, nalewając do filiżanki kawę. Była strasznie zdenerwowana i trzęsły jej się ręce. Upuściła kilka kropli napoju na obrus, szybko próbowała wytrzeć, zająć się czymś, żeby nie martwić się za bardzo o syna.
- Nic mi nie powiedział. Nawet nie wiem, czy zamierzał. Podobno napisał do pani przed śmiercią, że chce się zobaczyć z Michaelem. Mi nie powiedział niczego, po czym mogłabym poznać, że grozi mu niebezpieczeństwo, albo że ma jakąś rodzinę. Nie wiedziałam ani o pani, ani o Michaelu, ani o Alexandrze. Ale po pani zachowaniu wnioskuję, że pani cały czas znała prawdę.
- Wiedziałam, że się ożenił z tego listu, który napisał na kilka tygodni przed śmiercią. Wcześniej milczał. Wysyłał jedynie pieniądze na utrzymanie Michaela. Ale nie odzywał się od czasu, kiedy się wyprowadził.
- Właściwie nie to miałam na myśli, nie siebie, ale to, kim był i kim jest Mike.
- To wiedziałam. Napisał w liście pożegnalnym. W pierwszej chwili myślałam, że robi sobie ze mnie niesmaczne żarty i po prostu ucieka przed odpowiedzialnością, przed moją ciążą. Ale szybko dotarło do mnie, że nie zmyślał.
- Saro, wiem, że to nie jest dla ciebie łatwe. Przypuszczam, że wołałabyś mnie w ogóle nie oglądać. Ja również nie jestem najszczęśliwsza z powodu tego wszystkiego, czego dowiedziałam się ostatnio o Nikołaju. Ale życie pani syna jest teraz najważniejsze. Musimy ustalić, gdzie i kiedy był ostatnio widziany. I z kim. Jeżeli ma go Knut to sprawa jest bardzo ciężka.
Sara nie wytrzymała i zaczęła płakać. Kiedy była z Nikołajem, życie było zupełnie inne. Była szczęśliwa. On powodował u niej wewnętrzny spokój. Mimo śmierci Johna, potrafiła się odnaleźć, wychować Paula. Wszystko dzięki Nikołajowi. Czy gdyby wiedziała, ile problemów przysporzy jej ten związek, odważyłaby się zaryzykować? Nigdy nie przestała kochać Nikołaja. Miała nadzieję, cichą nadzieję, której starała się pozbyć przez lata – że pewnego dnia zapuka do jej drzwi i stworzą szczęśliwą rodzinę. Gdy dostała list zaadresowany jego pismem, serce zaczęło mocniej bić. Pierwszy raz od ponad sześciu lat się do niej odezwał. Może chciał wrócić… Nie – chciał zobaczyć Michaela. Wystarczy. Przynajmniej pozna syna. Przynajmniej Mike będzie miał okazję spotkać się z ojcem. Nie chciał wrócić, pisał, że grozi mu niebezpieczeństwo i chce zobaczyć syna, zanim będzie za późno. Było za późno… Nie żyje. A teraz zaginął ich synek…
*
Sara zgłosiła na policji zaginięcie Michaela zaraz po wyjściu Magdaleny. Szanse, że to coś pomoże, były jednak nikłe. Jedynie Magdalena widziała Knuta, żaden funkcjonariusz nie posiadał tej zdolności. Nadzieja w tym, że któryś z nich odnajdzie jego towarzyszkę.
- Kim ona jest, Alexandrze, ta dziewczyna, którą spotkałam na lotnisku? Czy ona mu pomaga? – Magdalena pamiętała, jaki strach wzbudził w niej Knut i zastanawiała się już od tamtej chwili, jak to możliwe, że nie wzbudzał go w tej małej.
- Niezupełnie mu pomaga. To znaczy teraz już zapewne tak. I jeśli to on ma Michaela, to ani się nie obejrzymy i chłopak też będzie po jego stronie. Dlatego tak ważne jest, byśmy się pospieszyli. Knut… potrafi tak zawładnąć cudzym umysłem, że człowiek zrobi dla niego wszystko. Jest bardzo niebezpieczny. Chiara… dla niej nie ma już szans.
- Znasz ją?
- Trudno tak powiedzieć. Widziałem ją, kiedy miała zaledwie kilka dni. Później już nie.
- Po co jest potrzebna Knutowi? Myślałam, że zależy mu jedynie na Nowickich.
- Ona jest Nowicką. Jest córką mojej siostry, Konstancji.
*
Po śmierci bliźniaków Konstancja zupełnie się załamała. Nie mogła jeść, pić, spać. Alessio był przy niej cały czas, ale bywały chwile, kiedy szczerze pragnął znaleźć się gdzieś daleko. Również przeżył boleśnie śmierć synów. Winnego wypadku nie odnaleziono. Policja obiecywała, że robi, co w jej mocy, ale to nie wystarczało. Ich dzieci nie żyły.
Zostawił Konstancję samą, gdy tylko tabletki nasenne poskutkowały i poszedł do pokoju Chiary. Mała leżała w kołysce, zupełnie nieświadoma, jaka tragedia wstrząsnęła jej rodziną. Spojrzał na córeczkę i ucałował ją w czółko.
- Mamusia też cię kocha, Chiaro. Jak tylko wyzdrowieje, znów będzie z tobą. Uratujemy ten dom i znowu będziemy szczęśliwi. Oboje ciebie kochamy.
*
- Boże, ilu was jest? Myślałam, że Nikołaj był jedynakiem, a nagle okazuje się, że było was… ilu? – To już przechodziło ludzkie pojęcie! Skoro było ich tak wielu, to czy nie mogli jej tego powiedzieć od razu? Jaki był sens ukrywania tego, zastanawiała się Magdalena.
- Wielu… Ale tylko troje dotrwało do współczesnych czasów. Julek zginął jako dzieciak, podobnie wiele innych. Inni umierali w kwiecie wieku, jak nasz brat Pietia. Jedynie Nikołaj, Konstancja i ja przeżyliśmy tak długo. Dwoje dzieci Konstancji już nie żyje, a skoro Chiara przebywa od jakiegoś czasu z Knutem to znaczy, że nie ma już dla niej ratunku. Został już tylko Mike. On jest ostatnim z nas, Magdaleno. Ja nie jestem ważny – wcześniej czy później umrę, a dzieci mieć nie mogę. Mike jest ostatnią nadzieją na to, że nasz ród nie zginie.
*
- Teraz już wiesz wszystko. Przynajmniej wszystko, co musisz wiedzieć w tej chwili. Resztę sam zobaczysz.
- To nieprawda! – krzyknął Mike. Nie wierzył w to, co mu powiedział Knut. Może miał rację co do Nikołaja – skąd mógł wiedzieć, skoro nigdy go nie poznał, ale nie Sara. Nie matka. Knut się mylił. – Moja mama jest dobra i mnie kocha – w głębi duszy zawsze miał żal do ojca, że ich tak zostawił. Pieniądze nie rekompensowały jego braku. – Moja mama mnie kocha.
- Kocha? Jesteś tego pewien? – Knut wyprosił Chiarę z pokoju jedynie ruchem ręki, nawet nie odwracając głowy od chłopca. – Dlaczego więc udaje, że nic nie widzi? Dlaczego pozwala na to, żeby Paul cię krzywdził?
- Mama nie wie. Ona myśli, że jestem taki niezdarny i ciągle się przewracam, albo wchodzę w ściany. Zawsze jej tak mówię, a ona mi wierzy. Ona mnie kocha. Mylisz się co do niej.
- Jest twoją matką. Powinna widzieć, czuć, że dzieje się coś złego, że ktoś cię krzywdzi. Nie jest przecież ślepa i głucha. Udaje, że ci wierzy, bo chroni Paula. Bo kocha go bardziej. Jest synem jej męża, a ty jedynie wpadką z innym mężczyzną, który na dodatek ją zostawił. Przypominasz jej o tym. Że był i odszedł. Rozumiesz? Przecież czujesz, że całe życie coś przed tobą ukrywa. Dlaczego nie chciała ci opowiedzieć o ojcu?
- To nieprawda, nieprawda – zaczął chlipać. Tak, nie chciała mu powiedzieć o ojcu, ale musiała mieć swojej powody. Przecież nie robiła tego po to, by sprawić mu przykrość. Teraz wiedział, że Nikołaj się ponownie ożenił i pewnie to jeszcze bardziej dobiło matkę. Z pewnością chciała mu wszystko powiedzieć, kiedy trochę podrośnie. – Mama mnie kocha…
- Nie rycz, jesteś mężczyzną. Mażesz się, jak baba – uderzył Michaela w twarz i obserwował, jak zareaguje. Mike spojrzał na niego pełen złości i przejechał dłonią po policzku – wszelki ślad uderzenia natychmiast zniknął. „Nawet nie wiedzą, jaki on jest nadzwyczajny” – pomyślał Knut i uśmiechnął się pod nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz